Magdalena Szuba z Rudy Śląskiej drugą osobą w Polsce, która ma szansę na studia na wydziale biznesu rozrywkowego i muzycznego uniwersytetu Berklee w Bostonie. To najlepsza uczelnia muzyczna na świecie. Rudzianka zdobyła stypendium uczelni, jednak do podjęcia nauki potrzebna jest znaczna kwota pieniędzy. W internecie ruszyła zbiórka na ten cel.

Mamy w mieście wiele utalentowanych osób, które są najlepszymi ambasadorami naszego miasta – mówi prezydent Dziedzic. – Pani Magdalena jest nie tylko wybitnym muzykiem, ma też wyjątkową osobowość, wiedzę i doświadczenie. Takich ludzi na pewno warto promować i wspierać – dodaje.

Magdalena Szuba od urodzenia, czyli od blisko 24 lat, mieszka w Rudzie Śląskiej. Tutaj ukończyła Szkołę Podstawową nr 25 i rudzką Szkołę Muzyczną I stopnia w klasie fortepianu. Średnie wykształcenie muzyczne zdobyła w Katowicach, gdzie również kontynuowała naukę na Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego. Po zdobyciu licencjatu została przyjęta na Uniwersytet Muzyczny im. Fryderyka Chopina w Warszawie na Wydział Kameralistyki Fortepianowej. Rudzianka posiada też spore doświadczenie zawodowe, bo zaczęła pracować już w wieku 16 lat, m.in. przy organizacji koncertów amerykańskich muzyków jazzowych w Polsce. Swoje umiejętności menedżerskie szlifowała podczas międzynarodowych projektów w Szwecji i Estonii.

Ostatnio Magdalena Szuba pomyślnie przeszła szczególnie trudny proces rekrutacyjny na amerykański uniwersytet muzyczny – Berklee College of Music w Bostonie. To najlepsza i największa na świecie szkoła tego typu, wyróżniana przez magazyny Forbes i Billboard. Uczniami są najbardziej utalentowane osoby z całego świata, a ukończyli ją m.in. Quincy Jones, Dianah Krall, Chaka Khan czy Grażyna Auguścik. Placówka ma 27 wydziałów i oferuje ponad 430 kierunków studiów. Od kliku lat posiada również oddział w Walencji (Hiszpania), gdzie rudzianka ma szansę studiować na kierunku Global Entertainment and Music Business. - W Berklee będę uczyć się od takich znanych osobistości, jak Yvette Noel Schure, publicystka i „prawa ręka” Beyoncé oraz Scooter Braun, który jest menedżerem Ariany Grande i Justina Biebera – mówi. Swoje studia chce wykorzystać pomagając w przyszłości polskim muzykom.

- Jakie były Pani pierwsze kroki w kierunku muzyki?

- Miałam 3-4 lata, gdy zainteresowała mnie gitara, którą mieliśmy w domu. Lubiłam udawać, że na niej gram i śpiewać. Gdy miałam 5 lat, rodzice zapisali mnie do ogniska muzycznego. Gra na pianinie była marzeniem mojej mamy, więc zapisała mnie do klasy fortepianu. Był to strzał w dziesiątkę, bo zakochałam się w tym instrumencie. Później kontynuowałam naukę w szkole muzycznej.

- Nauka gry na instrumencie wiąże się ze żmudnymi ćwiczeniami…

- Tak, ale mnie nigdy nie trzeba było do nich zmuszać. Wręcz przeciwnie. Był to dla mnie czas uwalniania emocji. W podstawówce ćwiczyłam po dwie godziny dziennie. W szkole średniej mój dzień zaczynał się ćwiczeniami już o 7 rano, później biegłam na lekcje, m.in. z fortepianu czy kształcenia słuchu, a po nich wracałam do praktyki na instrumencie. Kończyłam o godz. 22, więc właściwie przez kilka lat całym moim życiem była muzyka i szkoła. Jednak nasza kadra była wspaniała, a klasa bardzo zgrana. Do dziś utrzymujemy bliskie więzi. Wielu uczniów odniosło też spektakularne sukcesy. Mój klasowy kolega, Łukasz Dyczko, jest zwycięzcą 18. edycji Konkursu Eurowizji dla Młodych Muzyków.

- Nie żałuje Pani takiego poświęcenia?

- Absolutnie nie. Muzyka jest moją największą pasją i wszystko, co jest z nią związane, przynosi mi radość. Nadal ćwiczę po parę godzin dziennie, ale teraz mam już większe doświadczenie i pewne rzeczy są łatwiejsze i zajmują mniej czasu.

- Obecnie studiuje Pani kameralistykę fortepianową. Na Berklee wybrała Pani kierunek biznes rozrywkowy i muzyczny. Skąd zainteresowanie w kierunku zarządzania?

- Moja przygoda z menedżmentem muzycznym zaczęła się już w liceum. Moja pani profesor Lubow Nawrocka, wybitna pianistka rosyjska, poważnie zachorowała. Potrzebowała osoby do „ogarniania” spraw administracyjnych. Okazało się, że bardzo dobrze mi to wychodzi. Pani Profesor śmiała się, że nigdy wcześniej tak późno nie przychodziła do pracy i tak szybko nie kończyła lekcji. Stwierdziła, że oprócz talentu muzycznego mam też dryg do organizacji pracy i kierowania zespołem. Kolejnym krokiem była praca w NOSPR, gdzie zaczynałam jako bileterka, ucząc się nadal w liceum. Miałam niepowtarzalną okazję, by poznać pracę tej instytucji od kulis. Szczególnie cenne były rozmowy z publicznością. Dowiedziałam się, co się podoba, a co można zorganizować lepiej. Później, już podczas studiów, zaproponowano mi pracę w Dziale Promocji i w Dziale Programowym na stanowisku koordynatora kategorii „Fortepian” podczas I Międzynarodowego Konkursu Szymanowskiego. Jednocześnie koordynowałam proces wydania płyty zespołu Piotra Orzechowskiego dla Universal Music Poland. To właśnie w NOSPR poznałam Piotra, genialnego pianistę i kompozytora, który ukończył Berklee w klasie fortepianu. W tym czasie po raz pierwszy przyszedł mi do głowy pomysł, żeby również spróbować dostać się na tę uczelnię.

- Co trzeba zrobić, by znaleźć się w gronie studentów Berklee?

- Trzeba przejść szczegółową rekrutację. Poza tym, niestety, trzeba uregulować opłatę. Mimo tego, że otrzymałam od tej uczelni stypendium w wysokości 6 tys. dolarów, to nadal muszę zapłacić ponad 39 tys. Nie jestem w stanie sama wyłożyć takiej kwoty, dlatego zwracam się o pomoc do różnych instytucji, firm, ale też ludzi dobrej woli. Mam nadzieję, że to wsparcie będę mogła oddać w przyszłości pomagając innym utalentowanym i ambitnym osobom. A takich nie brakuje w naszym mieście.

- Dlaczego chce Pani studiować akurat tam?

- Ponieważ Berklee jest najlepszą uczelnią muzyczną. Proszę pamiętać, że kariera muzyczna to nie tylko talent, ale też całe zaplecze marketingowe. Chcę je dobrze poznać, uczyć się od najlepszych i nawiązać cenne kontakty. Tę wiedzę wykorzystam w przyszłości prowadząc agencję artystyczną i efektywnie promując polskich artystów. Mamy wiele utalentowanych osób, które nie potrafią odnaleźć się na komercyjnym rynku muzycznym, szczególnie tym zagranicznym. Fakt, że z wykształcenia jestem muzykiem, jest moim dodatkowym atutem, bo znam potrzeby artystów i problemy tego środowiska.

- Życzę Pani szczęścia, ale czy ma Pani plan „B” na wypadek niepowodzenia?

- Podczas lockdownu jako jedyna Europejka wzięłam udział w konkursie na najlepszą kampanię marketingową dla znanych zespołów muzycznych. Byłam kapitanem grupy złożonej ze studentów amerykańskich, z którymi stworzyłam kampanię dla zespołu Duke&Jones. Nasza praca bardzo się spodobała, a po konkursie zaproponowano mi staż w jednej z największych agencji talentów w Los Angeles, których artyści współpracują z takimi gwiazdami jak m.in. Demi Levato i Justin Bieber. Na pewno rozważę tę ofertę.

- A co interesuje Panią poza muzyką?

- Taniec. Miałam epizod, kiedy przez kilka miesięcy intensywnie ćwiczyłam taniec towarzyski. Bardzo mile wspominam to doświadczenie i mam nadzieję, że wrócę jeszcze na parkiet. Poza tym uwielbiam grać w tenisa ziemnego.

Dziękuję za rozmowę.